czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 1

Rozdział 1 (sobota)

 - Naprawde mogę jechać? – byłam zaskoczona decyzją moich rodziców. Nigdy nie przypuszczałam, że się zgoda…Moje marzenia wreszcie się spełnią. 
- Tak. Naprawdę możesz jechać…Tylko musisz do nas dzwonić!!! Codziennie!!!
To wielka okazja. I szkoda byłoby ją zmarnować..
- Jesteście kochani!!!! Aaa…nie wierze… - zaczęłam skakać z radości,  przytuliłam mocno rodziców i dałam im całusa w policzek. 
Wiadomość ta do mnie jeszcze nie docierała. Nie wierze, że się zgodzili…Pozwolili mi jechać…Nie. To musi być sen. Ale przecież przed chwila słyszałam. Na własne uszy…Spełnienie marzeń. Jeszcze tylko tydzień…A potem… 3 miesiace z dala od domu. Ah to będzie piękne. Już nie mogę się doczekać kiedy na własne oczy ujrzęc Big Bena, czy London Eye…Pojadę do Wielkiej Brytanii…. 
    Moim euforią nie było końca. Dopiero pod wieczór się troszkę uspokoiłam, gdyż musiałam wyjść do ludzi. Musiałam się spotkać z Wiki i wszystko jej opowiedzieć. Spotkałyśmy się w naszej ulubionej kawiarni. Usiadłyśmy w rogu pod oknem, jak zwykle zresztą. Zawsze tam siadamy, gdyz nie chcemy się  rzucac w oczy, a ten stolik jest na samym końcu.
- No to opowiadaj co się stało? I dlaczego ściągasz mnie tutaj po nocy?
- Po nocy? Serio? Przeciez jeszcze nie ma 6.
- Oj…nie czepiaj się. Lepiej opowiadaj,
- A więc moi rodzice zgodzili się żebym jechała do Londynu!!!!!Aaaaa – zaczełam się znowu cieszyć jak głupa, zapominając, że jesteśmy w miejscu publicznym i właśnie szedł do nas kelner
- Dzień dobry… Ciesze się ze dopisuje panią dobry nastrój. – powiedział kelner, a my byłyśmy troszeczkę zdezorientowane.
- Dzień dobry – odpowiedziałyśmy równo chichocząc, wymieniając spojrzenie z Wiki.
- Co podać? – zapytał 
- Dla mnie sok pomarańczowy – powiedziałam
- Dla mnie to samo poproszę
Nie wiem czy tylko mi się zdawało, ale chyba próbował z nami flirtować. No przystojny to był ale jakoś się zbytnio nad tym nie zastanawiałam. Chwilę później sączyłyśmy przez słomkę nasz soczek.
- Cieszę się,  że jedziesz. To dla ciebie wielka szansa.
- Tak, wiem i nie mam zamiaru jej zmarnować. Wiesz, nie przypuszczałam, że moi rodzice się zgodzą. Przecież oni tak rzadko kiedy pozwalają mi gdzieś wychodzić, a co dopiero wyjechać na 3 miesiace z  domu. I to wcale nie do babci.
- Widocznie zroumieli, że to dla ciebie wielka szansa i, że nie jesteś już małą dziewczynką.
-No możliwe… Mam nadzieję, że wiele sie tam naucze. Tylko szkoda, że nie jedziesz razem ze mną…Były by mi razniej.
- No ja też załuje. Ale  niestety nie dostałam się.  Ale zdaje mi się, że jedzie kilka osób z naszego liceum.
- No tak. Podobno ktoś jedzie, ale ja ich nie znam. A wiesz, że nie mam zdolności nawiązywania kontaktu.
-Ty? No chyba nie… A kiedy wyjeżdżasz?
- Za tydzień.
- No to zostało Ci nie wiele czasu…
- Tak wiem. W ogóle to wyszło wszystko tak spontanicznie. Cieszę się. Nawet bardzo, ale z drugiej strony…. – zawachałam się. 
Tak to prawda, że zawsze marzyłam pojechać do Londynu. Zwiedzić to miasto i kraj, ale ciągle mam jakieś obawy. Boję się, i to bardzo. 
- No bo co jeśli mnie nitk nie pobuli. Okaże się, że wcale nie jest aż tak uzdolniona ? i nie zaklimatyzuje się tam?
- Jak zwykle dramatyzujesz. Nie martw się. Przecież jak ci się nie spodoba będziesz mogła wrócić wcześniej.
- No tak wiem, ale to nie jest takie łatwe. Wiesz, że już taka jestem…
- Tak wiem, wiem kochana. Ale naprawdę jeszcze masz czas na to by się zamartwiać. 
Szczerze powiedziawszy to sama nie wiem czego się boje. Na pewno to co powiedziałam Wiki jest prawdą. Ale może faktycznie będzie dobrze. Może warto zapomnieć i cieszyć się, że moje marzenie się spełni. Tak Wiki ma racje za bardzo dramatyzuje. A przecież nie pojadę tam całkiem sama. Co prawda nie znam tych osób co jadą ze mna, ale one pewnie tez nikogo nie znają. Nie jestem sama.
Zanim się spostrzegłyśmy było już ciemno. Wieć postanowiłyśmy wrócic do domu. W domu postanowiłam napisać nowego posta na twiterze: „Jeszcze tylko tydzień, a potem…WITAJ LONDYN” . Położyłam się spać i w jednym momencie zasnełam.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam:) Po długiej nieobecności pojawił się pierwszy rozdział. Krótki trochę, ale następne postaram się napisać dłuższe. Nie wiem czy Wam się spodoba. Mam taką nadzieję. Miło by było zobaczyc tutaj jakis komentarz:)
To tyle. 
Do nastepnego ;)
Asia

wtorek, 6 maja 2014

Wstęp

Hej. Mam na imię Nikola i jestem najszczęśliwszą osoba na ziemi. Co mnie tak uszczęśliwia. Przeczytajcie a się dowiecie.  Zycie potrafi czasami nie źle namieszać ale uwierzcie mi, że czasami warto trochę wycierpieć by później być szczęśliwym . Tak jak ja teraz. Pamiętajcie również aby nigdy nie rezygnować z marzeń. Bo to dzięki nim stajemy się radosnymi, pełni życia osobami. Moje życie było na prawdę zagmatwane. to prawda sama sobie na to zasłużyłam. Jednak teraz nie żałuję.Kiedyś byłam zwykła nieśmiałą dziewczyną. która bała się czerpać z życia. Tak bałam się zaryzykować. Ale pewien wyjazd ( o którym opowiem później)  zmienił mnie. Właśnie tego dnia zaczęłam spełniać swoje marzenia.  Teraz już nie jestem taką sobie dziewczyną, która mieszka w małej wiosce niedaleko Warszawy. Teraz jestem pewna siebie osoba zwiedzającą świat. I cieszę się z każdego dnia. Może i są dni smutku i rozpaczy, ale wiem, że to minie i przyjdzie następny dzień. Czerpię z życia wszystko co najlepsze, bo wiem, że życie niestety jest krótkie. Wiem, że się powtarzam, ale jestem szczęśliwa. I zachęcam Was do przeczytania mojej historii. Hmmm...Wiem, że dla niektórym może być nudna. Mają ciekawsze życie. Ale mimo toopowiem Wam ją. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć, cześć, cześć.:) Jak kiedyś Wam powiedziałam wrócę tutaj z nowym opowiadanie. Tak też właśnie robię. Zaczynam nowe, mam nadzieję, że lepsze (no bo powiedzmy sobie szczerze, poprzednie, którego nie dokończyłam, było dość średniawe) opowiadanie. Wszystko jest zmyślone, żeby nie było.Więc jak już wiecie ( albo i nie) mam na imię Asia. A to opowiadanie będzie poświęcone .... The Wanted ( No jakże by inaczej), tak właściwie to tylko jednemu z członków Nathan Sykes. Ale pozostali również będą występować. I mimo, że na początku opowiadania ich nie będzie, mam nadzieję, że to Was nie zniechęci do czytania.Oki, to tyle chciałam na początek Wam powiedzieć. Jeżeli będę miała dzisiaj czas to wstawię tutaj nowy rozdział. Ale nie obiecuję. Papa. ;)

Asia